sobota, 10 sierpnia 2019

Nie wiem czego chcę, ale chcę tego bardzo

Piszę żeby zająć czymś ręce i żeby nie były tym czymś czekoladki. Tak było kilka dni temu gdy wróciłem z pracy, późnym wieczorem. Dziś jest tak, że nie wiem czego chcę, ale chcę tego bardzo.

Kobiety. Samemu nie jest mi źle, radzę sobie, ale z kimś mogłoby być jeszcze lepiej. Umawiam się z kobietami, jednak w każdej z nich coś mi nie pasuje. Ta za gruba, ta za brzydka, a ta prawie okej gdyby nie to, że.. chodzi jak facet. To nie jest tak, że szukam ideału, którego nie ma. Są kobiety, za którymi czuję, że mógłbym oszaleć. Widzę je w swoim, może nie najbliższym, ale otoczeniu. Ale ciężko z taką się umówić, a co dopiero zdobyć. Próbuję. Nie wiem jak nazwać takie próby, na które co jakiś czas się zdobywam. Dla mnie to coś dużego, co później lubię wspominać. Niech będzie, że epickie.

Miałem sen. Umówiłem się z jakąś dziewczyną przez internet, ona zaprosiła mnie do siebie. Pojechałem. Wchodzę do jej mieszkania i zastanawiam się czy... nie pomyliłem adresu. Ona starsza niż na zdjęciach, brzydsza oczywiście. Mało tego. W mieszkaniu dwójka dzieci. Jej. Co jest, kurwa ? Nic mi o nich nie powiedziała. Choć po chwili zastanowienia przypominam sobie, że rozmawiałem z nią będąc najebanym, możliwe więc że nie pamiętam. W ogóle to przyjechałem do niej pijany, za co się ogromnie wstydzę. To tylko durny sen, bo w rzeczywistości ja nie piję. Nie piję już i nie biorę...
Nie chcę kobiety z dzieckiem, a co dopiero dziećmi. Mam doświadczenia w związkach z dzieciatymi. No way.

3 komentarze:

  1. Pomyślałabym, że wybrzydzasz i sam jesteś sobie winny samotności, gdyby nie fakt, że mam dokładnie tak samo. Widzę w ludziach nawet najdrobniejsze wady, które mnie do nich zniechęcają. Ale nie zawsze! Wiem już, że raz na tysiąc osób trafi się ktoś taki, kto co prawda ma wady, ale chcę te wady razem z nim całym. Ponieważ wiem, że to możliwe, łatwiej przyjmuję randki, które nie wychodzą. Zresztą nie na tym polega randkowanie, że związać się z pierwszą lepszą osobą. Uważam, że kiedy spotkasz tę właściwą, będziesz o tym wiedział. Mimo iż dostrzeżesz jej wady, będziesz miał je gdzieś. (Pamiętaj też, że sam również masz mnóstwo wad).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że wybrzydzam, tu się zgodzę. Nie nazwałbym jednak swojego stanu 'samotnością',bo ta kojarzy mi się z użalaniem nad sobą, odczuwaniem ogólnej beznadziei i niechęci do życia; rozpaczliwym wyczekiwaniem na partnera itd- a ja takowych nie odczuwam. Ja jestem singlem, świadomie i z wyboru.
      Dziękuję Ci serdecznie za ten komentarz ! Bardzo mnie on ucieszył. Tak samo jak każda, nawet najdłuższa podróż zaczyna się od pierwszego kroku tak każdy blog zaczyna się od pierwszego wpisu i.. komentarza.

      Pozdrawiam, Mati

      Usuń
    2. Samotność ma w języku polskim zbyt wąską definicję. Jest różnica pomiędzy byciem lonely a alone. W poprzednim komentarzu miałam na myśli bycie alone ("samość", nie zaś samotność jako pustkę).

      Usuń